(A) Dziś wróciliśmy z Isla del Sol. Wczorajszy 7godz. treking był super. Jutro wracamy do La Paz. Z pewnością uzupełnimy wszystkie braki z bloga
pozdrawiamy
....................................................................................................................... ...
(A) Poranek powitał nas bardzo deszczowo. W jadłodajni nieopodal, nie udało nam się zamówić naleśników. Jest to częste zjawisko, że połowa posiłków z karty jest po prostu nieaktualna. Tak więc po zamówieniu 2 herbat i 2 kaw - co pani kelnerka skrzętnie zapisała sobie w notesiku, co by się nie pomylić/ nie zapomnieć, ponownie rozegraliśmy partyjkę w makao. Po rozgrzaniu się nieco, zapłaceniu rachunku i odebraniu reszty od obsługującej i karmiącej piersią dzidziusia w tym samym czasie kelnerki, udaliśmy się na przystań.
2 godziny rejsu i znowu byliśmy w Copacabanie. Zameldowaliśmy się w hostelu u "naszej" starszej pani.
W międzyczasie Przemkowi i Grześkowi udało się odnaleźć Magdę i Jarka, którzy spędzili na wyspie o 1 dzień dłużej.
Spotkaliśmy się wieczorkiem w kultowej już meksykańskiej knajpce, gdzie przy burritoskach i nachoskach po raz ostatni razem w Boliwii rozegraliśmy kilka partyjek karcianych. Następnego dnia nasi znajomi udają się już do Peru. My jeszcze chcemy zahaczyć o dżunglę. Mamy nadzieje że jeszcze spotkamy się na trasie...