(K) Dzięki wszystkim za ciepłe słówka i pozdrowienia.
Dziś odbyły się nasze kolejne lekcje hiszpańskiego i pierwsze angielskiego. Tak jak pisałem wcześniej, postanowiliśmy wspomóc lokalną szkołę w nauczaniu angielskiego dzieci.
Klasa w której uczy Maria (nauczycielka Aliny), liczy sobie zaledwie 5 osób. Mauricio, Viktor i Brian są w wieku Mateusza (8 lat), a Jaqueline i Angeles są nieco starsze.
Na razie na zajęciach panowała wielka rozpierducha spowodowana brakiem koncentracji trójki chłopaków. Zobaczymy co będzie jutro.
Postanowiliśmy również nieco zreorganizować nasz plan nauczania. Ja zrezygnowanym z nauki hiszpańskiego u swojej nauczycielki. Powodów było kilka: począwszy od trudności komunikacyjnych, poprzez chęć ograniczenia wydatków, mojego stresu, na spóźnialskie pani Berty skończywszy.
Postanowiliśmy, że ja będę próbował ogarnąć słówka i gramatykę dzięki wspaniałym i sprawdzonym już umiejętnościom mojej żonki. Tu nie ma sarkazmu. Po godzinie tłumaczenia Aliny, umiałem więcej niż po 2h lekcji z panią Bertą. Dzięki temu manewrowi uda nam się utrzymać założony wcześniej budżet. Ja nie będę miał stresów, a Alina będzie mogła nawet nieco wydłużyć swoje zajęcia. Więc wszyscy szczęśliwi (no może poza panią Bertą).
Dziś również zostaliśmy przeniesieni do nowego pokoiku w naszym naprawdę pięknym hostelu Dolce Vita. Wszystkim odwiedzającym Sucre polecam to miejsce-tanio (100 bolivianos za noc) i czysto!
Wczoraj naszą ulicą przeszła mała parada, związana zapewne z trwającym karnawałem. Grupka (ok.40) wesołych muzykantów z trąbkami i bębnami zapraszała wszystkich przechodniów i gapiów do wspólnego tańca. Zostaliśmy wciągnięci na chwilkę w "kocioł" parady przez rozbawionych ludzi. Trudno było im odmówić...
W przyszłym tygodniu odbędzie się jeden z większych obchodów karnawału w nieodległym mieście Oruro. Mieliśmy zamiar tam się udać, ale ze względu na czterokrotnie wyższe ceny noclegu w tym czasie, rozważamy nieco inne (czyt.tańsze) opcje.
Pogoda, zdrowie i humor na razie nam dopisują :)
pozdrawiamy serdecznie.
PS.W międzyczasie ponownie odnaleziono plecak Aliny! Jutro nadają go z Warszawki. Do Sucre powinien dotrzeć za kilka dni. No cóż, pożyjemy – zobaczymy. Nie takie rzeczy nam AirFrance już obiecywał...