Geoblog.pl    dosgringos    Podróże    Ameryka Południowa - nasza trzymiesięczna podróż    Tak więc dziś ruszyliśmy do Sucre...a wylądowaliśmy w Potosi
Zwiń mapę
2010
25
sty

Tak więc dziś ruszyliśmy do Sucre...a wylądowaliśmy w Potosi

 
Boliwia
Boliwia, Potosí
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17455 km
 
(K)Tak więc dziś ruszyliśmy do Sucre...
Rano spakowaliśmy się i zjedliśmy śniadanko (kolejna bułka z dżemem). Rano wreszcie pojawiła się w kranie woda, ale zrezygnowaliśmy z porannego prysznicu by nie jechać w mokrych sandałach. Sam już nie wiem który to dzień bez tego luksusu (prysznicu). Może czwarty? Ponoć od tego się nie umiera-hmm, możliwe-ale to bardzo nieprzyjemne uczucie.

O 9:30, zgodnie z zaleceniem pani sprzedającej bilety, pojawiliśmy się w biurze autobusowym. Tam spotkaliśmy Iwonę - Polkę również jadąca w tym samym kierunku. Miło było porozmawiać w ojczystym języku. Przy okazji dowiedzieliśmy się kilku ciekawostek odnośnie Peru i Boliwii.
O 10:00 pojawił się nasz autobus. No nie tak go sobie wyobrażałem! Wiekowo wydawał się starszy ode mnie...Kto wie jaka jest prawda. Nasze bagaże powędrowały na dach i zostały przykryte plandeką. Do środka załadowało się niespełna 30 osób - w 90% turyści. W środku pachniało cyrkiem... a dokładnie kupą słonia.
Ruszyliśmy prawie zgodnie z planem, bo z 20min poślizgiem. Podjechaliśmy na stację benzynową i już o 10:40 "pędziliśmy" ku przygodzie.

Pędzenie odbywało się stosunkowo powoli. Bo jak wspomniałem na początku, w Boliwii za wiele dróg nie ma. Tak więc kołysząc się w rytm kocich dołów, jechaliśmy drogą do złudzenia przypominającą trasę leśną na Piecki (Bydgoszczanie wiedzą o którą chodzi). Różnica była taka, że bydgoska trasa ma odcinki betonowe. Tutaj nie pojawiały się one przez bardzo bardzo długo. Na początku droga strasznie mnie irytowała, później jakoś się już zacząłem przyzwyczajać. A już po jakiś 100km zacząłem podziwiać Boliwijczyków. Ich droga, mimo ze piaskowo-kamienna - była ryta w skale. Często przecinała wzgórza, a tak samo często spływy górskie (a pada tu często) próbowały przecinać drogę. Trzeba niezłego uporu i szaleństwa (albo braku innej opcji) by zdecydować się prowadzić drogę w takim miejscu. Tutaj pojęcie płaskiej prostej jakby w ogóle nie występowało. Wszędzie albo zakręt, albo pod górkę/z górki. Najczęściej jednak kombinacja obydwóch opcji. Podczas naszego przejazdu padało dość obficie-jednak nasz wiekowy autobusik całkiem nieźle radził sobie z niedogodnościami drogi. W pewnym momencie mijaliśmy całkiem nowy i luksusowy autobus z ugrząźniętą przednią osią w błocie. Teraz poczuliśmy prawdziwy szacun dla naszego "dziadka".
Trasa cały czas dostarczała nam wrażeń-ostre łuki autobus pokonywał z marginesem na oko 20cm od stromych zbocz.

Widoki za oknem naprawdę cudne-soczysta zieleń kłócąca się z ostrą czerwienią wysokich piaskowców. Próbowałem pstrykać przez okno, ale było zbyt brudne. Przy próbie jego otwarcia strasznie wiało i padało do środka. Dodatkowo później tego okna nie mogłem domknąć-ot atrakcja. Po drodze minęliśmy zaledwie 2 wioski. W jednej z nich zatrzymaliśmy się na krótki postój. Tam w lokalnej budce kupiliśmy gotowaną kukurydzę z kozim serem. Pychota za jedyne 5 Bolivianos! Tutaj dopiero udało mi się pstryknąć co nieco. Choć uwierzcie mi, że to co widzieliśmy po drodze było kilka razy lepsze.

Do Potosi dotarliśmy o godzinie 18:00, czyli z 90 minutowym opóźnieniem. Z mapy wyszło, że odcinek 240km pokonaliśmy w niecałe 8godzin. Ale chyba to nic dziwnego, skoro 3/4 trasy prowadziło przez polną drogę. Już zdążono nas uświadomić że pojęcie czasu jest tu nieco względne i nie należy się przywiązywać do tego, co mówią lokalsi (np. Państwa autobus dotrze do Potosi o 16:30, a o 17:00 macie przesiadkę do Sucre).
W związku z późną porą postanowiliśmy zostać w miasteczku, by do Sucre nie dotrzeć czasami przed północą (niby 3godz. drogi wg lokalsów-ale sami wiecie). Odpuściliśmy sobie zatem bilety (nie były aż tak drogie) i wzięliśmy taxi do hostelu poleconego przez poznaną wcześniej Iwonę (Compaña de Jesus - 110 bolivianos za noc w pokoju 2 osobowym z łazienką i śniadaniem).
Stamtąd ruszyliśmy na miasto wypłacić kaskę i zjeść co nieco. Wiemy, że w Boliwii da się zjeść za naprawdę niewielkie pieniądze, ale po ostatnich dniach postu postanowiliśmy zaszaleć i udaliśmy się do boliwijskiej pizzeri włoskiej :). Byliśmy całkiem zaskoczeni, bo pizza była naprawdę pyszna. Z pełnymi żołądkami i lżejsi o 120 bolivianos udaliśmy się do naszego hostelu. Po drodze napotkaliśmy Iwonę i dogadaliśmy się by zapisać się wraz z nią i jej przyjaciółmi na zorganizowany wypad do kopalni w Potosi.
Tak więc zostajemy tu na pewno na 2 noce. Miasteczko liczy ok. 130tys mieszkańców i jest położone prawie na 4000 m.n.p.m. Dobrze, że Alinka czuje się już dużo lepiej.
Pozdrawiamy serdecznie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (7)
DODAJ KOMENTARZ
dosgringos
dosgringos - 2010-01-26 02:44
Hej kochani! Dziekuje za slowa wsparcia - juz sie dobrze czuje i w pelni moge znowu chlonac piekne widoki!! Boliwia jest juz zupelnie innym swiatem - kobitki w szerokich spodnicach, dlugich warkoczach i kapeluszach, zycie toczace sie na ryneczkach..To wlasnie na takie widoki czekalismy:)) Mimo choroby wysokosciowej ktora mnie dosiegla (ciesze sie jednak ze to mnie a nie Krzysia) wyjazd na salary, laguny i gejzery bedzie najwspanialszym przezyciem ktore dotad udalo mi sie doswiadczyc :))) Musimy sie tu troche zadomowic i poczuc pewniej zeby moc swobodnie pstrykac fotki na ulicach - poki co czujemy jakby nie bylo to zbyt mile widziane przez Boliwijczykow.
Pozdrawiamy Was baardzo goraco!! ( mimo ze tu zimno i deszczowo)
 
Jaro
Jaro - 2010-01-26 07:44
Hej gringos dopiero wczoraj mi sie przypomnialo ze wyjechaliscie i przeczytalem calego bloga od poczatku:) i czekam z niecierpliwoscia na nastepne wpisy pozdrawiam i powodzenia !!!!!!
 
lukasz
lukasz - 2010-01-26 07:46
hej, w koncu prawdziwa przygoda, teraz ja zaczynam zazdroscic!
goraco pozdrawiamy!!!
 
lukasz
lukasz - 2010-01-26 07:46
hej, w koncu prawdziwa przygoda, teraz ja zaczynam zazdroscic!
goraco pozdrawiamy!!!
 
lukasz
lukasz - 2010-01-26 07:47
hej, w koncu prawdziwa przygoda, teraz ja zaczynam zazdroscic!
goraco pozdrawiamy!!!
 
sliweczka
sliweczka - 2010-01-26 09:18
Czy to MOJ Lukasz?
Jesli tak to apeluje.Lukaszu..wiemy ze nudzisz sie na lotnisku ale zeby 3 razy ten sam komentarz hehehe :)
 
Agnieszka
Agnieszka - 2010-01-26 12:17
ciesze sie ze z Alinka juz lepiej :):)
widoczki naprawde egzotyczne :)
 
 
zwiedzili 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 103 wpisy103 425 komentarzy425 1785 zdjęć1785 7 plików multimedialnych7
 
Nasze podróżewięcej
19.08.2017 - 06.09.2017
 
 
08.02.2013 - 16.02.2013
 
 
31.07.2012 - 31.07.2012