(K) Postanawiamy zaczekać w Uyuni aż do momentu, kiedy organizm Alinki przyzwyczai się nieco do nowych warunków. Zgodnie z zaleceniami, jemy tyko lekkie posiłki.
Spacery czy nawet jedzenie wymagają od niej większego wysiłku niż normalnie. Jednak gdy leży, to czuje się zupełnie dobrze. Więc chyba nie ma się o co zamartwiać.
Ja szybko muszę nadrabiać zaległości językowe. Sam chodzę na rynek po zakupy i na internet. Trochę to trudne z tak niewielką znajomością hiszpańskiego, ale chwilowo nie ma innej opcji.
Miejmy nadzieje że Alinka niedługo dojdzie do formy i będziemy mogli ruszyć do Sucre.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z powodu burzy i kilkugodzinnego braku prądu nie udało mi się wrzucić jeszcze zdjęć z 3 dnia naszej podróży. Nadrobię to niedługo.
Dziś ok.12 udało mi się wyciągnąć Alinkę trochę na świeże powietrze. Później wróciliśmy do hotelu, gdzie znowu poszła spać.
Pod wieczór już sama zaproponowała mi, że chciałaby się przejść, więc poszliśmy na dużo dłuższy spacerek. Tym razem czuła się już dużo lepiej, więc udaliśmy się na dworzec autobusowy i kupiliśmy bilet do Sucre z przesiadką w Potosi.
Wszystko zaczyna się dobrze układać. Objawy choroby mijają, a w Sucre już wszystko powinno być ok. W końcu położone jest o 1000m niżej niż Uyuni.
Dzięki wszystkim za cieple słowa i do usłyszenia