(K) Mija nam kolejny dzień w San Pedro.
Trochę nie tak jak sobie to wszystko wyobrażaliśmy.
Na dziś był już zaplanowany spacer, a później wypożyczenie rowerów i przejazd nad jedno z jezior.
Rano jednakże sprawdziliśmy w systemie AirFrance czy coś nie zmieniło się odnośnie bagażu Alinki. No i zmieniło się-znaleźli go!!!
Uradowani pobiegliśmy do miasta by do nich zadzwonić. Niestety znaleziony bagaż w chwili obecnej tylko namieszał nam w planach. Okazuje się, że jest on w drodze powrotnej do Warszawy. Spytacie dlaczego?Chyba nie jesteśmy w stanie udzielić Wam odpowiedzi na to pytanie (Airfrance oznajmił, że oni spodziewali się, że my już wróciliśmy z wakacji! Doprawdy nie wiem jakim cudem to wywnioskowali, skoro mamy u nich wykupiony bilet powrotny na 30 marca do Dublina!)
Jesteśmy wściekli na Airfrance!!! Nie wysłali nam ani maila że znaleźli bagaż, ani też nie próbowali się skontaktować z nami gdzie go odstawić. Teraz postanowiliśmy poczekać chwilę w San Pedro de Atacama-być może uda nam się go przechwycić. Airfrance od razu zastrzegł sobie, że nie mają zamiaru go nam przywozić do hostelu, i że będzie do odbioru na lotnisku w Calama (niecałe 100km). Oczywiście jeszcze nie wiedza kiedy bagaż uda im się wysłać do Calamy. Natomiast my po powrocie możemy się starać o zwrot poniesionych kosztów związanych z odebraniem bagażu.
Najgorsze jest to, że nie mamy za dużego wyboru-ani żadnego wpływu na Airfrance.
Nasz trzydniowy wyjazd musieliśmy przełożyć (jeszcze nie wiemy dokładnie na kiedy).
Zamiast zwiedzać piękne okolice, kombinujemy jak najlepiej to rozwiązać.
Echhh.... już lepiej byłoby dla nas teraz jakby on się w ogóle nie znalazł.
Mam nadzieje że starczy nam rezerw pozytywnego myślenia i mimo wszystkich tych przeciwności losu nasza wyprawa przysporzy nam wiele wrażeń (tych pozytywnych).