(A) Hejo ludziki,
dziś mieliśmy dość leniwy dzionek-zaraz po śniadanku ruszyliśmy na spacer w stronę muzeum La Sebastiana-domu pisarza i poety-noblisty. Pablo Neruda wiedział co robi, kupując sobie dom właśnie na jednym z 50 wzgórz Valparaiso. Wybredny, choć pełen humoru, sławny i bogaty poeta chilijski, gdy tylko w 1952 r. powrócił z emigracji, nabył jedną z willi wzniesionych przy plaży na Isla Negra, 80 km. od Valparaiso, oraz dom w stolicy.
Wycieczka super, cały czas wspinaliśmy się pod górę mając przed oczyma widok na miasto i ocean :) Chatka Pablo całkiem ciekawa. Widać, że miał dryg do kolekcjonerstwa-sprowadził sobie nawet konia z drewna-cześć karuzeli z Paryża. Jako że kochał morze, ale nienawidził żeglować, jego dom przypomina statek... Niestety fotek nie można było robić więc musicie uwierzyć nam na słowo ze domek był imponujący..
Raczyliśmy się dziś sokiem z owoców na targu. Krzyś się skusił na ciacho, a ja empanadę z serem. Brzuchy na jakiś czas zapchane w granicach budżetu :))) Poważniejsze jedzonko będzie wieczorkiem - czyli makaronik przygotowany przez szefa kuchni Alinkę.
Nie mogę powiedzieć żeby był tu wielki wybór dla wegetarian - prawie wszystkie posiłki, które serwują, mają ogromne ilości mięsa. Ale rekompensuje mi to smak soków owocowych.
Dziś wieczorem będzie na mieście koncert muzyki Chilijskiej - po drodze na autobus do La Serena wstąpimy pewnie posłuchać i zobaczyć jak bawią się tubylcy :))
Dyskoteki na razie nie zaliczyliśmy - póki co nie było okazji...
Pozdrawiamy wszystkich