Geoblog.pl    dosgringos    Podróże    Ameryka Południowa - nasza trzymiesięczna podróż    Viña del Mar
Zwiń mapę
2010
11
sty

Viña del Mar

 
Chile
Chile, Viña del Mar
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15562 km
 
(K) Dziś zaraz po pysznym śniadanku udaliśmy się na główną ulicę łapać autobus do pobliskiego miasteczka -Viña del Mar, które uważane jest za miasto o charakterze bardziej wypoczynkowym (w stosunku do Portowego Valparaiso).
Już po chwili siedzieliśmy w autobusie. Ale cóż to był za autobus! Małe takie, a w środku jednak pełno miejsc siedzących. Za 20 minutową podróż zapłaciliśmy 400 pesos na głowę. Podróż przysporzyła nam sporo adrenaliny. Kierowca-nie wiadomo czemu-obrał chyba sobie za cel wyminięcie jak największej liczby innych aut podczas kursu. W ten sposób staliśmy się najszybciej poruszającym się obiektem w kierunku Viña del Mar. Na zakrętach nieźle bujało, a w niektóre wchodziliśmy prawie bokiem, na granicy driftu. Autobusik cały był pooblepiany rożnymi informacjami. Podejrzewam, że na przeczytanie wszystkich nie wystarczyłoby 20 minut. Mam nadzieje, że to nie były informacje ostrzegawcze. Nieznajomość języka bywa czasem zbawienna-przynajmniej nie musiałem się zamartwiać :).
No ale dotarliśmy na miejsce i faktycznie-miasteczko z wyglądu przypomina charakterem Sopot (jak na warunki Ameryki Południowej oczywiście :).
Szerokie alejki wysadzane palmami, małe kramiki i budki z jedzeniem. Na przejściach przez jezdnie i parkach różni "zabawiacze"-a to akrobaci dorabiają, a to jakiś pokaz klaunów lub ulicznych muzykantów.
Część miasteczka kończy się piaszczystą plażą. Niestety był zakaz kąpieli, ale według informacji zasięgniętych w obydwu hostelach, woda tutaj bywa bardzo zimna i niewielu plażowiczów zdobywa się na odwagę aby się wykąpać.
W Viña del Mar zwiedziliśmy muzeum historii Chile-Museo de Arqueologia e Historia Francisco Fonc - najciekawsza była sekcja insektów oraz historia Wyspy Wielkanocnej (Rapa Nui). Ja opanowałem już sztukę zmniejszania głów wrogów według starannie opracowanej receptury mieszkańców wyspy. Pokażę Wam jak wrócimy :P
Mieliśmy okazję zobaczyć też taniec Rapa Nui. Alina przywitała się z tancerzami - na szczęście mi jej nie porwali :) Fotkę dołączę już niedługo.
Następnie udaliśmy się piękna aleją ze sklepikami do parku. Tam na chwilę odsapnęliśmy. Ruszyliśmy na wspomnianą wcześniej plażę, by rozpocząć marsz w kierunku głównej drogi. Jeszcze tylko kwestia złapania odpowiedniego autobusu, którym należało wrócić do Valparaiso. Na szczęście udało się to bez większych problemów.
W Valparaiso chcieliśmy się dowiedzieć o transport do następnego miasteczka- La Serena. Kiedy okazało się, że na poranny transport pozostało już tylko kilka biletów, a ja w kieszeni nie mam kasy by je od razu wykupić zaczęło się bieganie i szukanie kantoru (miałem nieco euro w pasku). Po około 30-45minutach intensywnego marszu udało nam się wymienić kaskę. Po powrocie na terminal autobusowy okazało się, że w tym czasie bilety zostały już sprzedane. Z tego względu jedziemy jutro kursem wieczornym około godziny 23, by na miejscu być o 5:20. Znacznie to bezpieczniejsze niż jechanie po południu (wtedy autobus dojeżdża wieczorem-bo to ok 7godzinna podróż). To znaczyłoby szukanie noclegu po zmroku.
Dziś obiad domowy. Kupiliśmy w sklepiku sos pomidorowy, makaron, kukurydze i parmezan. Brzuchy będą za chwile pełne. Popijemy tanim, acz pewnie smacznym winkiem za 1000pesos i spędzimy wieczór podobnie jak wczoraj. Czyli na rozmowach z innymi podróżnikami o tym co kto zobaczył i gdzie jak jest.
Poznaliśmy parkę Anglików (wiek około 40lat), którzy od kilku miesięcy podróżują z dwójką dzieci (lat 6 i 8), a w Australii i Nowej Zelandii rozbijali się pod namiotem.

( A) Dodam jeszcze ze w Viña del Mar natrafiliśmy na wystawę o Katyniu w miejskim ośrodku kultury. Fajnie było sobie odświeżyć historie i to jeszcze w tak odległym zakątku na ziemi. Kto by się spodziewał ze odnajdziemy tu Polskie akcenty :)
Odnośnie fotek - nad morzem okazało się, że wysiadła bateria, więc niestety nie udało się już nic pstryknąć :( Na ryneczku raczej nie dało się robić zdjęć - i tak czuliśmy się, że wszystkie oczy skierowane były na nas. Aparat na wierzchu jeszcze bardziej przyciągałby uwagę na nas...
Buziaki dla wszystkich
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
Agnieszka
Agnieszka - 2010-01-12 18:52
Ale fajnie - driftem po ameryce południowej :):)

a jak tam jedzonko?? Krzysiu smakuje Ci?? o Aline nie mam sie co martwić, bo wiem że jej smakuje!! mam nadzieje ze nie wrocicie wychudzeni i zabiedzeni :):)

pozdrawiam
 
kasia
kasia - 2010-01-12 20:55
widzę Krzysiu że pasek nie zawodzi:P hehe tylko pamiętaj nie noś przy sobie wszystkich pieniędzy!!!
 
Agnieszka
Agnieszka - 2010-01-12 23:22
świetne zdjecia :) takie własnie egzotyczne :D
a czy ta zmniejszona ludzka głowa, to ta sama o ktorej pisał Tony Halik?? :)
 
gamp
gamp - 2010-01-13 12:14
....i pamietajcie o regularnym wyproznianiu....
 
 
zwiedzili 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 103 wpisy103 425 komentarzy425 1785 zdjęć1785 7 plików multimedialnych7
 
Nasze podróżewięcej
19.08.2017 - 06.09.2017
 
 
08.02.2013 - 16.02.2013
 
 
31.07.2012 - 31.07.2012