Jesteśmy tu już trzeci dzień. Tulum jest, jak sie spodziewaliśmy, miasteczkiem turystycznym. Nasz hotel zlokalizowany jest nieco poza miastem, odgrodzony sporym pasem zieleni. Domki postawione są tuż przy samej plaży, od wody dzieli nas dystans może 50m? Nocą moźnaby wsłuchiwać w szum fal, ale my wybieramy szum wiatraków, które bezlitośnie mielą gorące powietrze na mniejsze i bardziej przyjemne kawałki.
Wczorajszy dzień upłynął nam na plażingu, pływaniu i ogólnym relaksie. Odwiedziliśmy miasteczko by uprać nasze ubrania wilgotne po przygodach w dżungli i na raftingu. Wieczór spędziliśmy na spacerze wzdłuż plaży. Po raz pierwszy mogłem dostrzec swój cień rzucany przez księżyc, który wcale nie był w pełni. Cały świat nabrał zupełnie innych kolorów, było bajkowo. Sine chmury nieco przysłaniały jasno świecące gwiazdy, w oddali zbierała się burza, oświetlając raz poraz niebo - to było ciekawe doświadczenie.
Po powrocie zostaliśmy zaproszeni do obserwacji uwalniania młodych żółwi. Po wykluciu dzisiejszego ranka zostały przechwycone przez obsługę hotelu by ochronić je przed drapieżnikami. Wieczorem, przy świetle latarki, zostały uwolnione przy asyście hotelowych gości. Małe czworonogi świetnie radziły sobie w pokonywaniu piaszczystej plaży i chętnie "wbiegały" w odmęty wody, która natychmiast porywała ich malutkie ciałka.
Dzisiejszego ranka samotnie wypuściłem się na plażę. Co prawda nie udało mi się zobaczyć wschodu słońca, ale za to miałem okazję obserwować piękny pokaz natury w postaci burzy, która głęboko nad oceanem waliła niebywale długimi piorunami. Miałem wrażenie, że błyskawica rozpoczyna się zza moich pleców i kończy swój wieg hen daleko gdzieś na styku wody z niebem. O dziwo nad moją głową chmury nie były aż tak burzowe jak te na horyzoncie.
Ze względu na bardzo upalne dni, podczas których chowam się przed słońcem jak tylko się da, wykorzystałem ten pochmurny poranek na kąpiel. Woda była ciepła i bardzo słona. Brzeg ciągnął się w swej płytkości w nieskończoność. Fale były wystarczająco duże by poczuć ich siłę. Tutejsza temperatura powietrza powpduje, że nawet wychodząc z porannej kąpieli nie odczuwa się chłodu. Roznica temperatury powietrza i ciała jest tak mała, że suszenie się ręcznikiem jest zupełnie zbędne. Ciekawy też jest tutejszy piasek. Jest niczym dobrze zmielona mąka...