Pierwsze przygody już są. W drodze do Warszawy złapaliśmy gumę. 3cm wkręt chciał uniemożliwić nam dotarcie na czas. Na szczęście, dzięki opanowaniu organizatora dojechaliśmy do najbliższej stacji na dojazdówce (dojazdówce, która jeździ w koszu podwieszanym, a sprawdzana była w zeszłym roku, ale wytrzymała) . Opona naprawiona pianką naprawczą, poślizg w czasie 45min. Zdążyliśmy jeszcze na nocną kolację u rodziców Bartka, gdzie Stream znalazł schronienie. Stąd brat Bartka Ryszard odstawił nas na lotnisko.
Wszystko poszło sprawnie, jednak pół godziny przed odprawą okazało się, że nie mamy paszportu Aliny. Spanikowani wróciliśmy do punktu kontroli osobistej, gdzie powitał nas uśmiechnięty kapitan ochrony... Na szczęście razem z paszportem. Z tego całego zmęczenia i stresu ja również miałem problemy ze znalezieniem swojego tuż przed boardingiem Na szczęście udało nam się w komplecie załadować do samolotu i... jesteśmy teraz na lotnisku czekając na samolot do Cancun. Wylot 12.20 Mam nadzieję że już bez przygód. Do usłyszenia już po podróży. Będziemy mieli różnicę w czasie - 7h