Geoblog.pl    dosgringos    Podróże    Tajlandia    Slonie i Rafting
Zwiń mapę
2013
14
lut

Slonie i Rafting

 
Tajlandia
Tajlandia, Chiang Mai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8955 km
 
Dzisiejszy dzien bedzie najprawdopodobniej tym, ktory zapamietam najbardziej. Pobudka jak zwykle wczesnie, check out z hotelu i wyjazd na wycieczke ktorej glowna atrakcja mial byc rafting. Jak sie szybko ookazalo , wszystkie czesci excursion byly fantastyczne, lacznie z wyluzowanym i zabawnym kierowca/przewodnikiem naszej wycieczki. Mr None , 34 letni ex mnich, obecnie tatko 8miesiecznego synka, oprocz wpuszczania nas w maliny na kazdym kroku (np: "o, patrzcie a tu rosnie opium...",itp), odslonil nam troche wizeruku Tajlandii z tej bardziej zyciowo praktycznej strony. Niewiele niestety tego czasu na pogaduchy bylo, a dodatkowo - jako ze roznice kulturowe czujemy tu bardzo, ciezko i glupio o cokolwiek pytac. Obawiamy sie ze przekroczymy jakas granice prywatnosci. A ciekawosc przeciez ogromna... Jak to mozliwe ze ten kraj ma tak wiele ekstremalnych i niezrozumialych dla nas zachowan? Z jednej strony buddyzm i szacunek polaczony z kultem mnichow, z drugiej zas strony rytulaly religijne ktore w zetknieciu z ogromem turystow wydaja sie byc raczej maszynka napedzajaca pieniadze... Duzo tu takich zagadek, ktorych europejszyk raczej nie zrozumie.Wracajac do dzisiejszej wycieczki :))) Przystanek pierwszy - park orchidei. Kwiaty sa przecudowne!!! Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz pojawia mi sie natchnienie i mysl: " a moze by tak udalo sie tym razem wyhodowac i pielegnowac taka roslike w domu?" Oczami wyobrazni juz widze cudowne barwy na paraecie i rozkwitajace w oszalamiajacy sposob kwiatki w salonie...Jako ostudzenie moich botanicznych zapedow przypomina mi sie widok zmarnowanego przeze mnie z powodu przelania woda kaktusa. Dodatkowo wizja utkniecia w tajskim wiezieniu za wywozenie niedozwolonych sadzonek sprawia ze porzucam marzenie o egzotycznej domowej hodowli i podziwiam kwiaty na miejscu... Kolejny przystanek - dzungla. Wysiadamy z samochodu i zaczynamy okolo godzinny terkking do wodospadu. Widoczki sa niesamowite. Jest cudownie. Gdzie nie spojrzysz tak drzewa o dziwnych ksztaltach, co rusz mijamy bambusowe chatki, przechodzimy przez mostki z pnia drzew. W wedrowce towarzyszy nam szum plynacej rzeki. Zadnych kolegow komarow:))) Po okolo godzinie dochodzimy do wodospadu. Woda jest taka orzezwiajaca!!!! Kolejna atrakcja to przejazdzka na sloniach . Nam trafia sie mamusia, za ktora podaza 2 letni synek sloniatko:) Siedzimy sobie na grzbiecie i podziwiamy dzungle z gory. wrazenia niesamowite!!! Jadac na "mamusce" zastanawiam sie czy takie duze zwierze moze sie przewrocic.O nie! wole sobie jednak tego nie wyobrazac-mysle ze obrazenia bylyby wieksze niz jak po boksie tajskim:) W pewnym momencie pan prowadzacy naszego slonia zatrzymje sie przy bambusowej chacie i wyciaga z kieszeni spodni kawalek karki z zapisany tekstem po tajsku-Krzys sie smieje ze na pewno ma tam fonetycznie napisane jak wymowic cos po angielsku. Nastepuje kilkukrotne powtorzenie po cichu czytanej sciagawki i zaraz po tym Taj wola do nas: " banana for elephant, thirty baht!" No niestety niesadzilismy ze jadac w dzungli na przejazdzke a la Stasiu i Nel przydadza nam sie pieniazki w kieszeni... Nie tym razem sloniku, moze nastepne osoby zafunduja ci smakolyka... Nam za to funduja przepysznny lunch, ktory juz na nas czeka jak tylko zeskakujemy ze sloni. Kolejna odslona jedzonej przez nas najczesciej tradycyjnej potrawy kuchni Tajskiej - Pad Taj (nadalismy jej nowa nazwe- Patataj). Mmmmm ale pychy!!! chyba zdradze niestety moje umilowanie do kuchni wloskiej, potrawy Tajskie nie maja sobie rownych. Wspomniane Pad Taj to makaron ryzowy, wystepujacy w rozych odmianach i grubosciach w polaczeniu ze smazonymi warzywami, serem tofu, smazonym jajkiem, kielkami bambusa z opcja do wyboru: kurczakiem lub owocami morza. A wszystko to zalane sosem sojowym i posypane przyprawa chili w zaleznosci od poziomu odpornosci na ostre potrawy. Wersja delux zawiera jeszcze posypke z orzechownerkowca. Mimo ze wciagnelismy juz wiele tych patatajow to nadal slinka mi leci na sama mysl o tej potrawie i jakos tak glod nagle czuje... Jako dopelnienie pysznego posilku dostajemy jeszcze deserek - plasry arbuza i ananasa. I w droge! Przygode czas zaczac. kapoki, kaski, szybka "instrukcja obslugi" pontonu i juz jestesmy na rzece. Cakiem zgrana z nas druzyna, nasz Taj - kapitan statku juz po chwili spiewa we are the champions i musztruje nas zebysmy szybciej wioslowali. Rzeka jest w miare spokojna, choc oczywiscie gdy trafiamy na bardziej porywisty nurt na naszym pokladzie pojawia sie chaos, krzyki i adrenalina.Nasz Taj kwituje to wszystko pokrzykiwaniem co rusz: "Oh my Buddha!!!" Po okolo 40 minutach splywu przesiadamy sie na bambusowa tratwe, ktora juz spokojnie mamy doplynac do koncowego przystanku na rzece. Takie bylo zalozenie, a faktycznie okazuje sie ze kazdy z nas z checia poplynalby dalej naszym pontonem. Przemoknieci doplywamy do przystanku koncowego i przesiaday sie juz do naszego auta,ktorym jedziemy juz bezosrednio do Chiag mai. Jako ze mamy jeszcze kilka godzin do wylotu na wyspy robimy ostatnia rundke po miescie, ktora konczy sie masazem i szybkim posileniem sie przed podroza. Dziewczyny decyduja sie na kolejny oil massage - zapach olejkow w polaczeniu z niesamowitym dotykiem drobnych Tajek powoli zaczyna byc dla nas uzalezniajacy:)) Chlopacy ida na calego - przekonani przez Pawla prosza o Thai massage, czyli masaz calego ciala. Krzykow co prawda nie slychac ale tylko Pawel wychodzi z usiechem na twarzy. A my z Kasia juz wiemy czego musimy sie tu nauczyc zeby nasze chlopaki sie nas sluchaly, bo juz same miny Krzysia i Bartka oddaja to co przed chwila przezyli. To chyba nie bedzie mile wspominany moment konczacegosie wlasnie dnia :)))) Docieramy z duzym zapleczem czasowym na lotnisko. I tym to sposobem, lecac air asia na wyspe Phuket doswiadczamy ostatniego z wszystkich ozliwych srodkow transporerowanych przez Tajlandie. W czolowce pozostaje jednak przemieszczanie sie tuk tukami a takze autobusem miejskim. Sama wyspa jest duzym rozczarowaniem. Kroluje tu wszechobecny brud, a na ulicach co chwile mijamy podstarzalych obcokrajowcow idacych za reke z "odpicowanymi" mlodziutkimi Tajkami. Prostytucja na szeroka skale. Az razi po oczach. Kladziemy sie spac z nadzieja ze nastepny zatrze niemile pierwsze wrazenia...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (72)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (1)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
Olka
Olka - 2013-02-16 09:45
Alinka dalej wegetarianka?!
 
Brachol z rodzinką!!!
Brachol z rodzinką!!! - 2013-02-16 11:28
Hejka podróżnicy!!! Dzięki za tak barwne opisy z Waszej wyprawy no i oczywiście bardzo ciekawe fotki!!! Troche nie możemy się przyzwyczaić do widoku Was w sandałach i bez koszulek gdy u nas za oknem śnieg... Pozdrawiamy z chłodnej ojczyzny i życzymy dalszej dobrej zabawy i dużo wrażeń z wyprawy.
P.S. Dzisiaj przychodzi do nas mama to pokażemy jej Wasze opisy no i fotki .
 
Aga
Aga - 2013-02-16 12:06
fotki rewelacyjne czakam na wiecej :):)
 
ewaowieczka
ewaowieczka - 2013-02-17 09:43
Ależ Wam zazdrościmy. U nas już szara codzienność i dzień świstaka, ale śledzimy waszą podróż z zapartym tchem, czekamy na dalsze wrażenia. Buziaki
 
 
zwiedzili 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 103 wpisy103 425 komentarzy425 1785 zdjęć1785 7 plików multimedialnych7
 
Nasze podróżewięcej
19.08.2017 - 06.09.2017
 
 
08.02.2013 - 16.02.2013
 
 
31.07.2012 - 31.07.2012